Kolarstwo w polskiej odsłonie

bicycle-384566_1280Walka polskich kolarzy w peletonie przez wiele ostatnich lat zdecydowanie nie jest już taka nierówna, jak miało to miejsce chociażby piętnaście lat temu, czy nawet dekadę temu. Mimo pojedynczych sukcesów takich zawodników jak Sylwester Szmyt, Przemysław Marczyński czy Przemysław Niemiec, absolutnie nie były to postaci wiodące w swoich klubach, a wyłącznie pomocnicy dla ważniejszych kolarzy w drużynie. Oczywiście taka rola w peletonie jest zarezerwowana dla wielu wybitnych kolarzy i bycie pomocnikiem przez całą karierę wcale nie musi być odbierane negatywnie, tym bardziej że będąc takim pomocnikiem niejednokrotnie można zabrać się w jakąś ucieczkę lub wykorzystać chwilową nieobecność osłanianego przez siebie lidera. Wszyscy fani kolarstwa w Polsce liczyli jednak na to, że rola Polaków w peletonie podczas takich wielkich wydarzeń jak Tour de France czy Giro d’Italia ulegnie zdecydowanemu wzmocnieniu.

Oglądanie tysięcy kilometrów wieloetapowego wyścigu na płaskich i górskich odcinkach w sytuacji, gdyw walce nie liczy się na poważnie nawet jeden Polak, z pewnością ograniczało potencjał rozwoju tej dyscypliny na naszym krajowym rynku. Ostatnie lata mocno jednak odwróciły rzeczywistość w zawodowym peletonie. Dla wielu analityków pojawienie się nowych, młodych i bardzo silnych oraz wszechstronnie uzdolnionych kolarzy, to bezpośredni efekt oczyszczania kolarstwa z dopingu. To swoiste wyrównywanie szans dla wszystkich, przywracanie kolarstwa do prawdziwej idei fair play, która ma zapewnić wszystkim uczestnikom sportowej rywalizacji, że ich przeciwnicy są równie czyści, jak oni sami. Polska to kraj, który w ostatnim czasie w światowym peletonie poczynił bodaj największy postęp i liczy się już zdecydowanie bardziej.

Sukces polskich kolarzy

Pierwszym dowodem na znaczenie polskich koszulek reprezentacyjnych był występ w 2014 roku na Mistrzostwa Świata w kolarstwie szosowym, gdzie reprezentacje rywalizowały ze sobą na ośmiu bardzo trudnych i interwałowych okrążeniach. Polska reprezentacja pracowała bardzo mocno i bardzo długo na swojego lidera, Michała Kwiatkowskiego, ustawiając go w dogodnej pozycji do ataku przed ostatnimi kilometrami, ale także męcząc jego głównych rywali i pokazując tym samym, jak niesamowicie mocny i równy jest polski zespół.

Kolejnym przykładem niewątpliwego znaczenia polskich kolarzy, jest ich rola w zespołach. Coraz rzadziej pełnią w nich role pomocników, a coraz częściej przychodzą do zespołu ze ścisłej czołówki niemal jako gwiazda. Dowodzi tego przywilej zabierania ze sobą jednego pomocnika – zwyczajowo kolarskie zespoły godzą się na to tylko w przypadku zawodników, co do których mają najbardziej poważne plany. W drużynie Tinkoff Saxo, ekscentrycznego rosyjskiego miliardera, to Rafał Majka jest takim drugim po Alberto Contadorze, wyjątkowo mocnym na wieloetapowych wyścigach kolarzem. Do tego stopnia ma on dzisiaj wiele do powiedzenia, że może z powodzeniem zabierać ze sobą do każdego zespołu Rafała Polijańskiego, swojego niesamowicie mocnego kolegę od jeżdżenia po górach.

W nie innej sytuacji jest wspomniany wcześniej Michał Kwiatkowski, który jako Mistrz Świata już teraz przeszedł do historii, którą dodatkowo pisze jako regularny triumfator rozlicznych klasyków i wyścigów jednodniowych. Chociaż jemu ewidentnie trzytygodniowe Toury pasują o wiele mniej, to nie ma najmniejszego problemu, aby zarówno z belgijskim zespołem Ettix QuickStep, jak i ego aktualnym pracodawcą, najzamożniejszym w peletonie Sky, negocjować prawo do zabrania ze sobą swojego największego przyjaciela i pomocnika, Michała Gołasia.

Leave a Reply